piątek, 22 kwietnia 2016

Piercing...

...od pewnego czasu temat o którym mogę rozmawiać godzinami.

Piercing tak jak inne modyfikacje ciała są dla mnie pasją i wyrażeniem siebie.  Posiadam tylko 7 przekłuć,  ale prędzej czy później ich liczba wzrośnie.  Kolejne maleństwo czeka na realizację,  jest plan ale funduszy brak.
Jednak przy już nawet tak małej liczbie kolców słyszę, najczęściej w domu,  że po co mi to, że zaraz się znudzi,  albo że jeden z moich wymarzonych kolczyków jest dla pań lekkich obyczajów.
Z jedynej strony rozumiem obawy, że blizna czy zakażenie lub zwykłą niechęć,  bo tak naprawdę modyfikacje dopiero stają się "normalnością". Jednak z z mojego punktu widzenia,  zabranianie lub sprzeczki przez piercing lub inne zmiany  są zbędne.
Ktoś kto podchodzi do tego z głową,  nie kłuje się sam w domu,  dba o przekłucie i przedwszystkim patrzy na konsekwencje modyfikacji ciała (tu już wykraczam poza tytułowy piercing),  wie co robi i nikt nie powinien go oceniać za gust oraz to co robi ze swoim ciałem.

Przepraszam, za tak chaotyczny post ale wydaje mi się,  że taka forma pasuje do tego tematu.
Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz