piątek, 22 kwietnia 2016

Piercing...

...od pewnego czasu temat o którym mogę rozmawiać godzinami.

Piercing tak jak inne modyfikacje ciała są dla mnie pasją i wyrażeniem siebie.  Posiadam tylko 7 przekłuć,  ale prędzej czy później ich liczba wzrośnie.  Kolejne maleństwo czeka na realizację,  jest plan ale funduszy brak.
Jednak przy już nawet tak małej liczbie kolców słyszę, najczęściej w domu,  że po co mi to, że zaraz się znudzi,  albo że jeden z moich wymarzonych kolczyków jest dla pań lekkich obyczajów.
Z jedynej strony rozumiem obawy, że blizna czy zakażenie lub zwykłą niechęć,  bo tak naprawdę modyfikacje dopiero stają się "normalnością". Jednak z z mojego punktu widzenia,  zabranianie lub sprzeczki przez piercing lub inne zmiany  są zbędne.
Ktoś kto podchodzi do tego z głową,  nie kłuje się sam w domu,  dba o przekłucie i przedwszystkim patrzy na konsekwencje modyfikacji ciała (tu już wykraczam poza tytułowy piercing),  wie co robi i nikt nie powinien go oceniać za gust oraz to co robi ze swoim ciałem.

Przepraszam, za tak chaotyczny post ale wydaje mi się,  że taka forma pasuje do tego tematu.
Dobranoc :)

sobota, 16 kwietnia 2016

A miał być to wesoły blog....

Chyba w końcu określiłam się o czym będę pisać...  Będą to moje przemyślenia, może będą dla kogoś ciekawe.  Raz będzie wesoło, a raz poważnie ( z reguły pewnie poważnie ;))

Jak bardzo można się przywiązać do danej osoby? Czy czas ma tu znacznie?

Moim zdaniem nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi... Każdy z nas jest inny, jeden musi poznać osobę bardzo dobrze,  bo przez wspomnienia i doświadczenia życiowe boi się kolejnej straty,  a drugi już po kilku rozmowach czuje silną więź.  W obu przypadkach może to się skończyć ciężkim doświadczeniem życiowym,  jakim jest strata osoby bliskiej naszemu sercu.

Bywa często tak że ludzi uzależniają się od swoich przyjaciół bądź partnerów,  a później nie wiedzą co ze sobą zrobić, bo " przyjaciel " ich zostawił...  Z doświadczenia wiem jakie jest to straszne i jak później ciężko się przed kimś otworzyć. Dopiero gdy zmieniłam otoczenie dostrzegłam, że jednak nie jest tak straszne poznawanie nowych osób.  Tylko jest jedna ważna zasada,  TRZEBA MIEĆ DYSTANS,  bo inaczej zwarjujemy.

Życzę wam abyście trafiali tylko na szczerych i wartych waszej uwagi ludzi. 😊
 Dobranoc  ;*

sobota, 2 kwietnia 2016

Choroba, odmienność...

Jakbyście zareagowali gdybyście dowiedzieli się że wasza przyjaciółka,  przyjaciel albo ktoś z rodziny zachorował na HIV?  Jak traktowalibyście osobę homoseksualną? Pomoglibyście gdyby znajomy wylądował na wózku?

Zdaję sobie sprawę, że nie są to łatwe pytania i szczerze na niektóre sama do końca nie wiem jak naprawdę bym zareagowała ale postaram się przybliżyć wam mój światopogląd.

Zacznijmy od chorób.
Uważam, że nie ważne czy jest to HIV, rak czy zwykłe zapalenie płuc, zawsze trzeba pomóc.  Nie rozumiem jak można kogoś odtrącić z powodu choroby.  Jeszcze nie miałam okazji rozmawiać z osobą chorą na którąś z groźnych chorób zakaźnych ale padaczka jest mi znana.  U jednych pojawiła się raz i nikt nawet nie zauważył, a inni męczą się z nią całe życie.  Chory czy zdrowy każdy może być tak samo wyjątkowy.
Teraz może troszkę o tolerancji...
Mam mieszane uczucia co do osób homoseksualnych,  a dokładniej do osób pokazujących swoją inność.  Nie przeszkadza mi to że chłopak kocha chłopaka ale już oglądanie jak okazują swoje uczucia lub manifestowanie swojej orientacji jest ponad moje nerwy.  Nie zachęcam do tępienia homoseksualistów ale też nikogo nie zmusze do tolerancji.  Sprawy osobiste trzymajmy tam gdzie ich miejsce,  a wszytkim będzie łatwiej.
Teraz na koniec kalectwo.
Czytałam wiele historii,  że w trakcie związku jedna ze stron ląduje na wózku lub traci jakąś kończynę. W większym przypadków rodzina zachęcała do zakończenia związku.  Ale dlaczego?  To że dana osoba traci jakieś fizyczne możliwość nie zmienia tego jaka była w środku. Oczywiście jest to utrudnienie ale osoby które los doświadczył, z własnego doświadczenia wiem, że potrafią być o wiele lepszymi ludźmi niż Ci pełnosprawni i ich znajomość może być cenniejsza niż złoto...

Pomysł na dzisiejszy wpis przyszedł dzięki książce moje życie od teraz Jessica Verdi.  Polecam ją szczerze, bo porusza teamat dość rzadko spotykany.


Miłej nocy :)